piątek, 20 czerwca 2014

Biedronkowy micel poznałam i ja!

Płyny do demakijażu to chyba jedne z kosmetyków, które zużywamy najszybciej. Naczytałam się dużo o płynie micelarnym z biedronki, ale jakoś nigdy nie miałam okazji go używać.

Kiedyś pojawił się w kosmetycznej gazetce i to w dużej pojemności. Pomyślałam wezmę na zapas i jakoś się zużyje:)


Jak widać całkiem nieźle mi to poszło, bo na zdjęciu jest już resztka płynu.  Duża buletka 400 ml była była i była. Jak ja lubię jak coś jest wydajne, ale jednocześnie nie lubię jak nie mogę czegoś zużyć :)

Dobrze zmywa- może nie super rewelacyjnie ale na pewno dobrze, a o to przecież chodzi :)
Ma wygodne opakowanie z zamknięcie, dzięki któremu za dużo produktu nie wylewa się na wacik.


Nie szczypie w oczy, nie podrażnia skóry. Parę razy zdarzyło mi się również zmywać nim całą twarz i całkiem nieźle się sprawdzał . Troszkę ściąga, ale przecież i tak po zmyciu trzeba posmarować się kremem :)
Ma czasem problem z tuszem, ale przemywam jeszcze raz i jest w porządku :)

Nie uczulił, nie szczypał, zmywał makijaż, czego chcieć więcej ?:)

Jest również tani :)
Standardowa wersja 200 ml kosztuje chyba 5 zł, ja limitowaną kupowiłam za około 8- nie pamietam dokładnie. Warto więc spróbować :)

środa, 18 czerwca 2014

Balea wspiera świeżość.

Uwielbiam Balee głownie za zapachy. Cudowne owocowe zapachy żeli :)
Ale oprócz żeli są też inne kosmetyki. Postanowiłam przestować dezodorant w kulce.Decydowałam się na wersje limonkową- bardzo lubię świeże owocowe zapachy ( chyba tylko perfum się to nie tyczy ;p)



Balea jest znana chyba wszystkim, więc nie będę się rozwijać w tej kwestii ;p


Jeśli o opakowanie szczytem designu to nie jest ale nie czepiajmy się. Plusy za to że stoi do góry nogami :)
plus za to, ze jest ergonomiczne wyprofilowany w stosunku do dłoni.

Ma przyjemny pudrowo-limonkowy zapach. Ja zdecydowanie wolę dezodoanty w sztyfcie, ale zaufałam tej kulce i może i nawet przekonałam się trochę .


Co ja mogę o nim pisać- trochę długo wysycha co bywa denerwujące gdy się spieszymy- ale większość kulek tak ma..

Jeśli nie wyschnie zostawi smugi na ubranich co bywa uciązliwe chociażby przy ciemnych kolorach.

Generalnie co do jego skuteczności nie mogłam się czepiać , ładnie maskował przykre zapachy a przecież o to chodzi.

Jednak mniej więcej w połowie opakowania przestał się sprawdzać.Mam tak z większością dezdorantów, więc nie jest to dla mnie jakaś nowość i nie czepiam się :) rzadko zużywam dezodorant do końca na jeden
raz.

Generalnie jest ok ale szału nie robi.
Cena to około 4,50 więc jest to przyzwoita cena:)

Dla zainteresowanych skład:


Możecie polecić mi jakiś dezodorant?

Ktoraś z Was stosowała może dezodorant w kamieniu?

niedziela, 15 czerwca 2014

Make me bio - polubiłam :)

Ostatnio moja skóra bardzo się zmieniła... Myślałam na początku, że była to kwestia zimy i nieciekawej pogody. Potrzebowałam większej ilości nawilżenia.  Musiałam używać cięższych kremów- z chęcią i zainteresowaniem sięgnęłam więc po Make me Bio dla skóry suchej i wrażliwej.



Marka Make Me BIo to polska marka produkująca kosmetyki naturalne. Nie są testowane na zwierzętach.

Co o kremie pisze producent:

"Wyjątkowy krem intensywnie nawilżający do codziennej pielęgnacji skóry. Staranie wybrane naturalne olejki z całego świata skutecznie nawilżają i odżywią suchą i wrażliwą skórę: olej z orzechów macadamia z Australii jest jednym z najlepszych olejów regenerujących skórę, masło mango z Indii ma właściwości zmiękczające i odbudowujące naskórek, olej ze słodkich migdałów tłoczonych na zimno z Europy i olejek jojoba z Ameryki doskonale nawilżają i chronią skórę. Natomiast róża i woda geranium ukoją i odświeżą Twoją skórę. Lekka konsystencja i różany zapach sprawią, że pokochasz codzienną pielęgnację!"

Krem zamknięty jest w szklanym słoiczku z plastikową zakrętką. Do kremu sznureczkiem przyczepiona była karteczka z informacją o kremie, ale oczywiście ją zgubiłam :)


Kiedy tylko otworzymy krem poczujemy piękny zapach różany :) Przeważnie zapach róży jest dla mnie dosyć babciny, ale ten bardzo przypadł mi go gustu. Krem ma zbita konsystencję. Po nałożeniu na twraz cudownie otula ją zapachem. Po posmarowaniu skóra jest nawilżona :) 
Na początku stosowałam krem tylko na noc- wbrew pozorom bałam się, że mnie obciąży. Jednak tak się nie stało o zaczęłam go używać również pod makijaż. Jednak an dłuższą metę doszłam do wniosku, że dla mnie pod makijaż jest zbyt intensywny.

Jednak kiedy tylko miałam bardziej przesuszona twarz idealnie sprawdzał się i w tej kwestii.

Krem jest ważny przez rok od daty produkcji i 6 miesięcy po otwarciu- wystarczająco by go zużyć, by się nie zepsuł.

Ostatnio dowiedziałam się, że krem jest dostępny w Krakowie stacjonarnie bodajże w drogerii Jaśmin- jeśli kiedy kolwiek nie będziecie miały alternatywy czy pomysłu na nowy krem do twarzy, zdecydowanie polecam się im przyglądnąć :)

Cena nie jest wygórowana- 49 zł w sklepie internetowym :)

W ofercie firma ma 6 kremów do twarzy, więc na pewno znajdziecie coś dla siebie :)

Skład dla zainteresowanych:



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...