niedziela, 26 marca 2017

Natura Siberica Scalp Scrub- peeling do skóry głowy, kilka słów o peelingu

Tematyka pielęgnacji skóry głowy jest ostatnio dosyć mocno poruszana. Moim zdaniem bardzo dobrze. Dbamy przecież o siebie od stóp do głów. A bardzo często o tej głowie czyli dokładnie skalpie zapominamy. Jakiś czas temu na blogu pojawiła się pierwsza część na temat pielęgnacji skóry głowy. Jeśli jesteście zainteresowane możecie poczytać o tym tutaj. Nie wiem czy interesują Was takie czysto suche wywody dlatego postanowiłam połączyć recenzję pewnego peelingu i paroma słowami o samym celu ich stosowania.

Macie swoje ulubione reklamy? Ja mam jedną odnośnie skóry głowy. Reklama szamponu Head&Shoulders. Widzimy tam jak ludzie walczą z łupieżem i obsypaną skóra na ciemnych ubraniach. Kiedy pojawia się sypanie z głowy najczęściej lecimy po szampon przeciwłupiezowy mając własnie taki obraz chociażby z reklam. Co zazwyczaj się dzieje ? Odczuwamy ulgę, ale przy dłuższym stosowaniu niewiele się zmienia. Szampony przeciwłupieżowe bardzo dobrze oczyszczają skórę głowy. Najczęściej mają również dodatek np mentholu , co daje nam chwilowe poczucie ulgi. Mentol chłodzi i daje poczucie odświeżenia. Jakież jest nasze zdziwienie kiedy po jakimś czasie znów sypie się nam z głowy ? Przy początkowym używaniu takich szamponów, skóra zostaje dobrze oczyszczona z zaległości silikonów, środków do stylizacji oraz obumarłego naskórka. Jednak po czasie stosowania pozostaje nam mocno przesuszona skóra głowy, która znów zaczyna się sypać. I tak dalej i tak dalej... Ponadto ciągłe oczyszczanie skóry głowy daje sygnał gruczołom łojowym , aby produkowały więcej obronnego łoju w efekcie włosy są notorycznie przetłuszczone. 

Przewlekłe sypanie się suchej skóry , uczucie spięcia czy swędzenia najczęściej spowodowane jest przesuszeniem skóry głowy. A co robimy kiedy skóra naszego ciała jest wysuszona? Staramy się ją natłuścić i nawilżyć. Dlaczego więc traktujemy skórę głowy silnymi detergentami i mocnym oczyszczaniem?

Jak działa peeling na skórę głowy ?
Po pierwsze złuszcza resztki martwego naskórka. Dzięki czemu skóra jest lepiej oczyszczona. Dodatkowo oczyszcza skórę głowy z resztek produktów do stylizacji czy silikonów. Poprawiamy również penetrację składników aktywnych z wcierek , masek i innych produktów , które nakładamy na skórę głowy. Masaż skóry peelingiem poprawia jej ukrwienie,  pobudza cebulki włosowe.
Moim zdaniem powinniśmy używać peelingu na skórę głowy raz w miesiącu jeśli nie mamy jakiś większych problemów. Jeśli używamy wielu produktów do stylizacji, czy zawierających np silikony , peeling taki możemy stosować spokojnie raz na 2 tygodnie. Peeling należy wykonywać delikatnie, bardziej ruchami masującymi. Nie należy mocno trzeć, żeby dodatkowo skóry nie podrażniać.

Peelingów na rynku jest wiele możemy wybrać te mechaniczne jak i enzymatyczne. Możemy również do naszego szamponu dodać jakiś składnik ścierający i tak uzyskać szybki peeling . Nie używałabym w tym celu soli, gdyż może to dodatkowo podrażnić skórę głowy. Lepiej wg mnie sprawdzi się cukier, który dodatkowo podczas masażu rozpuści się. Odrzuciłabym produkty, które nie rozpuszczają się w wodzie, bo będzie problem z ich wypłukaniem. 

Na rynku wcale nie ma dużego wyboru peelingów do skóry głowy. Ja pokochałam peeling Kerastase, który niestety został wycofany i zastąpiony glinką do oczyszczania skóry głowy i włosów. Miałam okazję używać również peelingu enzymatycznego O'right, który działał również dobrze. Ponieważ mam delikatną i problematyczną skórę głowy postanowiłam przy okazji zakupów zaopatrzyć się w peeling do domu. 

Wybór padł na Natura Siberica Scalp Scrub.





Peeling przeznaczony jest dla wszystkich rodzajów skóry. Produkt na bazie Rokotnika Ałtajskiego.




Zawarty jest w wygodnej tubie, którą można podstawić na półce, czy wannie. Lubię takie rozwiązania, bo nie muszę trzepać butelką, żeby wydobyć peeling. Zabezpieczony sreberkiem- mam więc pewność, że nikt go przed nami nie używał.




Ma wodno-żelową konsystencję , podobną do szamponu a wewnątrz zawarte są drobinki ścierające. Peeling należy najpierw rozmasować na skórze głowy, a następnie pozostawić 3 minuty i porządnie spłukać. Niestety wypadł bardzo słabo w porównaniu do peelingów, które miałam okazję wcześniej używać. Nie mam takiego uczucia oczyszczenia i świeżości. Dawałam mu szansę parę razy myśląc, że się przekonam. Niestety dla mnie jest bardzo delikatny. Zbyt delikatny, Nie czuję dobrego oczyszczenia. A nie mam czasu na stosowanie go raz w tygodniu tak jak zaleca producent. Czasem ciężko mi go wypłukać mimo iż mam głowy krótkie, a w połowie wygolone. Nie wyobrażam sobie co by było gdybym była posiadaczką bujnych długich hair'ów ;)

200 ml tego  peelingu kosztuje między 20-30 zł.

Cóż pozostało mi szukać dalej , produktu do domu lub zostać przy peelingu w salonie :)

poniedziałek, 20 marca 2017

For Life & Madaga Mineral krem 24 H


Dzisiaj o kolejnym produkcie do pielęgnacji twarzy. Kremie mineralnym do codziennej pielęgnacji For Life & Madaga .




Krem przeznaczony jest dla wszystkich typów skóry. Zawiera kompleks minerałów z Morza Martwego oraz witaminy.

Bardzo lubię kremy w formie pompki. Dodatkowo ten ma tłok wypychający krem do góry a nie pompkę z rurką dzięki czemu krem na pewno się nie zmarnuje. Producent piszę, że krem przeznaczony jest dla wszystkich typów cery. Ma dosyć lekką konsystencję dlatego nie powinien zaszkodzić posiadaczom cery tłustej czy mieszanej. Dla mnie jest wystarczający choć dość lekki. Mam uczucie dobrego nawilżenia.


Ma delikatny zapach, który na początku kojarzył mi się z takim babcinym. Ale szybko się przyzwyczaiłam. Bardzo szybko się wchłania i idealnie nadaje się pod makijaż. Na noc wolałabym jakąś cięższą wersję, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia, bo nie odczuwam dyskomfortu. Cera jest ładnie nawilżona, nie jest tłusta. Nie zapycha skóry i nie powoduje żadnych efektów w postaci wyprysków.



Zawarty jest w praktycznym opakowaniu o pojemności 50 ml

Niestety nie znalazłam ceny tego kremu.

sobota, 18 marca 2017

Yankee Candle Snowflake Cookie

Yankee Candle Snowflake Cookie to kolejny słodki zapach jaki wpadł mi w ręce. 

Wygląda jak cukiernicze cudeńko – jak maleńkie, pachnące wanilią, bardzo maślane ciasteczko oblane dekoracyjnym, różowym lukrem. Jakby tego było mało... tak samo pachnie! Bo wosk Yankee Candle Snowflake Cookie to kwintesencja słodyczy w najlepszym wydaniu i inspirujący sposób na to, jak w jednej chwili wprowadzić do wnętrza domu odrobinę świątecznej atmosfery. Tradycyjne ciasteczka to punkt kluczowy grudniowych celebracji. Zwłaszcza te pięknie udekorowane, przygotowywane na powitanie Mikołaja i pałaszowane w towarzystwie ciepłego mleka. Albo te, które Yankee Candle sprawnie zamyka w uroczych, świątecznych woskach zapachowych!



To kolejny słodki zapach w ofercie Yankee Candle. Jak dla mnie pachnie jak słodkie , śmietankowe ciasteczka, które jeszcze polane zostały lukrem. Zapach jest bardzo słodki. Również jest bardzo intensywny. Myślę, że to zapach, który albo przypadnie Ci do gustu albo go znienawidzisz. Ja wolę inne zapachy, choć nie jest zły. Na pewno nie nadaje się na codzień. Myślę, że to zapach raczej na zimne wieczory niż wiosenno- letnie ciepłe dni.

Możecie go kupić na goodies.pl

czwartek, 16 marca 2017

Hean Sculpting Facial Palette

Dziś kolejny produkt od Hean. Dziś będzie to paletka do modelowania twarzy. Bardzo lubię takie paletki. O pojedynczych bronzerach, rozświetlaczach i różach zazwyczaj zapominam. A tak to jest wszystko w jednym.



Paletka zawiera róż, rozświetlacz i matowy bronzer.

Paletka do konturowania SCULPTING facial palette - profesjonalna paleta modelująca 3 w 1.
Trio idealne! SCULPTING facial palette to zestawienie podstawowych trzech kosmetyków, dzięki którym osiągniesz efekt perfekcyjnie wymodelowanej, świeżej i promiennej twarzy:
  • Satynowy róż holograficzny - podkreśla i uwydatnia kości policzkowe kolorem pełnym blasku, doskonale sprawdzi się również jako cień do powiek;
  • Rozświetlacz - rozjaśnia i odświeża, może być stosowany również do rozświetlenia łuku brwiowego, kącików oczu oraz na łuk kupidyna;
  • Matowy bronzer – delikatnie rzeźbi, wysmukla oraz modeluje rysy twarzy.
Długotrwały efekt, gładka, równa aplikacja, łatwe, równomierne rozcieranie oraz naturalny, olśniewający wygląd! Idealny kosmetyk do codziennego użytku, do podróżnej kosmetyczki czy do torebki!




Polubiłam się z tą paletką, dlatego jest już zmacana do zdjęć :)


Róż jest opalizujący na złotawą- ciepłą tonację. Nadaje piękny kolor i rozświetla twarz.


Rozświetlacz o szampańskim kolorze.Nie jest to typowe złoto. Nie ma też bardzo dużych drobinek dzięki temu nie wygląda tandetnie.


Bronzer o ładnym odcieniu. Matowy - nie ma pomarańczowych tonów.



A tak prezentują się na skórze. Jak widać są ładnie napigmentowane. A i na mojej trupiej skórze wyglądają ładnie :)

Bardzo lubię tą paletkę. Nie jest tandetna.Czasami róże czy rozświetlacze mają ogromne drobinki tworząc taką dyskotekę naskórze. Te po nałożeniu pędzlem pozostawiają fajną taflę połysku. Dzięki tej paletce twarz wygląda na świeżą i wypoczętą.
Kosztuje 24,99 więc cena jest dosyć atrakcyjna. A Wy jakie rozświetlacze, róże i bronzery polecacie ?

wtorek, 14 marca 2017

Organic Shop Trawa Cytrynowa

Peelingi do ciała, kto z nas ich nie lubi :) Ja ostatnio odkryłam peelingi Organic Shop i zakupiłam kilka wersji:)
O wersji malinowej pisałam tutaj. A dziś kolejny peeling tej marki tym razem wersja trawa cytrynowa



Kocham świeże, orzeźwiające zapachy. Po otwarci Lemon Grass wiedziałam od razu, że się polubimy. Cudowny zapach trawy cytrynowej. Orzeźwiający, cytusowy.


Konsystencja jest zbita i bardzo podobna do wersji malinowej. To mocny zdzierak. Konkretny peeling na cukrowej bazie. Jest dość wydajny i bardzo przyjemny w stosowaniu. Nie pozostawia tłustej warstwy na ciele, której tak nienawidzę. A ponieważ coraz więcej ciała będziemy pokazywać za niedługo namawiam Was do jego wypróbowania :)

Kosztuje od 7- 11 zł w drogeriach internetowych.

Polubiłam go równie bardzo, a może i bardziej niż jego malinową wersję... czekają na mnie jeszcze inne między innymi moja ukochana pomarańcza.

niedziela, 12 marca 2017

Hean High Definition Cienie do powiek Grey glow

Cienie są podstawą makijażu. Ja zdecydowanie stawiam na makijaż oka. Lubię szminki, podobają mi się, ale jakoś sama nie umiem ich nosić. Albo zapominam, albo rozmazuje albo zjadam. Mam nadzieję, że się z czasem przekonam bo jednak są pięknym wykończeniem makijażu.

Ale miało być o cieniach. Dziś paletka cieni Hean High Definition w wersji Grey Glow


Nie wiem jak Wam, ale mi bardzo podoba się połączenie kolorystyczne różu i szarości.

Zazwyczaj nie zachwycam się takimi cieniami typu Hean ale wersja kolorystyczna mi się spodobała i postanowiłam ją wypróbować. Cienie mają konsystencję kremowo- pudrową. Są bardzo dobrze napigmentowane i z łatwością się je nakłada


Starałam się zdjęciem wydobyć najbardziej prawdziwy kolor tych cieni. Jasne, że na monitorach efekt będzie różny także jeśli ejsteście zainteresowane zachęcam do pomacania ich na żywo.

Biały perłowy kolor dosyć mocno napigentowany, różowy to delikatny odcień lekko opalizujący-pięknie się sprawdza do rozświetlania spojrzenia, szary wg mnie jest najmniej widoczny co zresztą udało mi się złapać na zdjęciu. Grafit jest intensywnym kolorem. Wg mnie paletka jest warta uwagi. Kosztuje 14,99,a cienie są przyzwoitej jakości. Ładnie się trzymają. Dobrze się blendują nie tracąc wiele na swojej intensywności.

piątek, 10 marca 2017

Swederm Bronzing Stone

Słońce zaczęło już się pojawiać. Są jednak takie osoby jak ja, którym nie dane jest się opalać. Głownie chodzi o twarz. Gdy zaczyna się sezon słoneczny ja muszę natychmiast sięgać po kremy z wyższymi filtrami. Spowodowane jest to występującą u mnie opryszczką która okala całe moje czoło i wyglądam jakbym się wyrżnęła i przejechała po chodniku. Cóż... Wcale mi to nie przeszkadza. Bardzo często na zdjęciach widać moją bijącą bladość. Dla takich osób jak ja idealnym rozwiązaniem mogą być pudry brązujące.
Na ostatnich Targach LNE zakupiłam Bronzing Stone- alternatywne dla ziemi egipskiej, która jak dla mnie ma za pomarańczowe tony.


Bronzing Stone zakupiłam w zestawie z pędzlem kabuki.

Trochę bałam się kupować kosmetyk ,którego jeden kolor ma pasować do wszystkich typów cery. Kolor nadawany jest przez ilość nakładanego kosmetyku.



Bardzo podoba mi się opakowanie. Filozofia firmy to dbanie także o ekologię. Dlatego też opakowanie jest kartonowe i zamykane na magnes.

Jak widać na zdjęciu Bronzing Stone to raczej typowy bronzer bez pomarańczowych tonów, których na po prostu nienawidzę. Kojarzą mi się zawsze z kimś kto przegiął z samoopalaczem lub za długo siedział na solarium.



Bardzo delikatnie obchodziłam się z tym bronzerem zresztą jak z każdym innym. W świetle łazienki wydaje mi się, że wszystko jest okey, a potem w kuchni widzę, że mam jakieś placki np. Raczej nie brązowiłam nim całej twarzy co bardziej poszczególne partie. Bardzo fajnie natomiast sprawdził się w przypadku przybrązowienia szyi i dekoltu.



Bardzo podoba mi się również pędzel kabuki. Dzięki temu, że jest zamykany jest zawsze czysty, zabezpieczony i idealnie nadaje się do transportu i poprawek w ciągu dnia.



Puder należy nakładać na dobrze zmatowioną skórę, gdyż jest bardzo napigmentowany. Żeby nie porobić plam trzeba otrzepać pędzel i dobrze rozetrzeć bronzer. Specjalnie wybrałam środkową część przedramienia gdyż jest blada jak ściana. zapomniałam zmatowić skórę przed nakładaniem bronzera, ale może to lepiej zobrazuję Wam moc tego pudru.



Bardzo się z nim polubiłam. Jest niesamowicie wydajny więc cena jest jak najbardziej adekwatna do jakości. Miałam w rękach również ich rozświetlacz do którego już wzdycham i pewnie kupie go w końcu,a co? Przecież kosmetyków nigdy nie za wiele ;)
Zestaw możecie zakupić na stronie producenta 

środa, 8 marca 2017

Kobo Professional Pure Pigment -pigmenty do makijażu

Cienie prasowane, wypiekane, w kremie w płynie...
A co powiecie na pigmenty sypkie?

Dziś dla Was Pure Pigment od Kobo Professional 



Intensywne i trwałe perły sypkie, znakomicie przylegają do skóry. Bardzo wydajne w użyciu. Do właściwej aplikacji niezbędne jest użycie bazy EYESHADOW BASE.  


Zawsze się wzbraniałam przed pigmentami do makijażu. Nie bardzo wiedziałam jak się do tego zabrać.Wszystko zawsze lądowało pod oczami i trzeba było zaczynać makijaż od początku. 
Zauroczyły mnie jednak kolory .


Przepiękny srebrny pigment to kolor FROSTY WHITE. Złoto GOLD DUST oraz piękny kobalt CORNFLOWER. Pewnie wzięłabym więcej kolorów ale akurat tylko te były wtedy dostępne.
Zresztą była wtedy promocja i kupowałam je po 5,99 a cena regularna wynosi 9,99.

Niestety ten kobalt był na wyprzedaży koloru. Szkoda kolor jest przepiękny.




Ja mieszam pigmenty z Duraline od Inglota dzięki czemu tworzy się wodoodporna formuła. Pigmenty można użyć do całościowego makijażu. Ten cudowny kobalt zazwyczaj używam do kresek. Oj tak naprawdę robią wrażenie! Ostatnio mam siwe włosy więc jakoś ciepłe odcienie makijażu mi do tego nie pasują tak więc Gold poszedł chwilowo w odstawkę. Pigmenty są niezmiernie wydajne. Zresztą nie używam ich dużo bo nie lubię się świecić jak psu jaja. Na rękę nałożyłam pigmenty na sucho. Jak widać kobalt jest w pełni matowym cieniem. Postaram się wrzucić kiedyś moją kreskę tym kolorem- o ile nie zapomnę zrobić zdjęcia a i pogoda będzie sprzyjająca :)

Czaję się na pozostałe kolory , które zobaczyć możecie tutaj .

Bardzo polubiłam ostatnio Kobo. Jakie produkty polecacie? Zastanawiam się nad zestawem do brwi. 

poniedziałek, 6 marca 2017

Yankee Candle Wild Fig

Zaczyna się wiosna. Pogoda coraz cieplejsza, temperatury coraz wyższe, dni coraz dłuższe. Mimo wszystko wieczorem miło jest usiąść spokojnie i odpocząć. A umilić może nam to jakiś przyjemny zapach 




Owocowa wspomnienie z wakacji spędzanych na południu Europy i aromaterapeutyczna delicja, której kosztować możemy zawsze wtedy, gdy najdzie nas ochota na odrobinę zdrowej, niskokalorycznej słodyczy! Sampler Wild Fig to sto procent naturalnych olejków, których wyjątkowy zapach w niezwykle rzeczywisty sposób przywołuje wspomnienie letniej sjesty, wypraw w nieznane i bogatych, wieczornych uczt podczas których serwuje się figi na sto różnych sposobów. Aromat zamknięty w tej drobnej, ciemnofioletowej świecy w okamgnieniu poprawia nastrój i wypełnia dom przyjaznym, południowym, nieco tropikalnym ciepłem. Idealny pocieszacz na zbliżające się długie, jesienne wieczory i sposób na to, by – choćby na skrzydłach wyobraźni – choć na chwilę powrócić do wakacyjnej Grecji, poczuć na skórze przyjazne promienie słońca a powietrze wypełnić nutami figowej konfitury serwowanej w akompaniamencie owocowego wina.


Wild fig na pewno nie jest zapachem wiosennym, ani letnim.Jest zapachem ciężkim i intensywnym. Absolutnie nie prznosi mi na myśl jakichkolwiek wspomnień letnich, Nie jadłam nigdy świeżej figi-więc nie wiem jak pachnie. Jest to jednak zapach zdecydowanie na zimne wieczory niż nadchodzącą do nas wielkimi krokami wiosnę.

Sampler paliłam jak tradycyjną świeczkę. Możecie również odciąć kawałek i wrzucić do kominka zapachowego.

Zapach dostępny na goodies.pl

niedziela, 5 marca 2017

Wyniki rozdania

Kochani. Rozdanie dobiegło końca. Czas więc na wyniki.




Dodatkowo firma Ekert Nails zdeklarowała się dorzucić od siebie książkę "Toskania, że Mucha nie siada"z autografem autorki. Mam nadzieję, że niespodzianka przypadnie do gustu wygranej.

A jest nią

Nadia z bloga Malinowy Skarbiec :)

Gratuluje i czekam na meila z danymi do wysyłki:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...